tag:blogger.com,1999:blog-51367066299833292492024-02-18T22:17:28.303-08:00Trust me, but keep your eyes open.Shawtyhttp://www.blogger.com/profile/16900962384283707381noreply@blogger.comBlogger4125tag:blogger.com,1999:blog-5136706629983329249.post-60119323363066181772013-02-23T04:32:00.001-08:002013-02-23T04:32:33.778-08:00Rozdział Drugi<div style="text-align: center;">
<i><span style="color: white;">Bardzo mi przykro Harry, lecz twoje dni są policzone.</span></i></div>
<br />
<br />
Czemu ja to robię? Zabijam. Zabijam ludzi i na dodatek tego nie żałuję. Z perspektywy człowieka, to okropne. Jednak dla zwykłych istot, sam nasz gatunek przytłacza ich o obrzydzenie i...strach. Teoretycznie, nikt nie wierzy, że wampiry istnieją. Praktycznie, każdy czuję wewnętrzne przerażenie na dźwięk nazwy naszej rasy i dreszcze grozy na myśl o nas. Boją się. Dlatego musimy żyć w ukryciu. Nikt nie może dowiedzieć się o nas, ponieważ zapanowałby wewnętrzny chaos.<br />
<div>
Istnieją również wampiry, które nie mają żadnego szacunku dla ludzi. Uważają ich za podrzędne - Co ma w sobie źdźbło prawdy - I głupiutkie zbiorniki pożywienia. Lecz ja do nich nie należę. W końcu staram się żyć jak człowiek. </div>
<div>
Ale wracając do tematu. Nie mam poczucia winy, nie dręczy mnie sumienie. Według mnie, jeśli Bóg stworzył nasz gatunek, musiał mieć w tym jakiś ukryty cel. Jak widać tak miało być. Mieliśmy zabijać. I nie żałować. </div>
<div>
Chciałabym poruszyć jeszcze jeden temat. A mianowicie, co dalej? Kiedyś świat musi się skończyć. Taki jest bieg rzeczy. I co w takim momencie dzieje się z nami? Z czarnymi owieczkami? Wiele moich braci i sióstr uważa, że nie ma drugiego świata. I znów możemy zauważyć różnicę pomiędzy nimi, a mną. Jestem dobrym wampirem (O ile wampir może być dobry), dlatego uważam, że czeka mnie niebo. Dlaczego akurat niebo? Ponieważ jesteśmy za silni dla szatana. On też się nas boi. Siejemy strach i grozę. Zwiastujemy śmierć samym swoim pojawieniem się. </div>
<div>
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: center;">
<i><b>I'm your <strike>death</strike> love. </b></i></div>
<div style="text-align: center;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: left;">
<i> </i>Z hukiem zatrzasnęłam drzwiczki od mojej szafki. Podciągnęłam torbę na ramieniu i wolnym krokiem skierowałam się do sali języka angielskiego. Po przekroczeniu progu, znów uderzyła mnie silna, przyjemna woń. Niechętnie spojrzałam na starszą kobietę w czerwonej marynarce, która ledwo sięgała do jej wcięcia w tali. Choć, co ja mówię? Wcięcie w tali? Nawet ja, z niesamowicie wyostrzonym wzrokiem musiałam się dokładnie przyjrzeć, aby takowe zauważyć. </div>
<div style="text-align: left;">
Ze znudzoną miną mijałam znane mi już twarze uczniów. Zadowolona usiadłam na swoim miejscu, tuż obok Harry'ego. Z wielką ekscytacją pociągnęłam nosem i wyczułam, że niebiański zapach krwi, tym razem łączy się z jeszcze jedną wonią. Domyślałam się, że to pewnie są perfumy chłopaka, lecz dręczyła mnie nie świadomość. Nie mogłam rozszyfrować poszczególnych aromatów. Czekolada? Nie. Letnie kwiaty? Pomieszanie imbiru i kawy? A może pomarańcza i fiołki ogrodowe? Lecz po dłuższym przemyśleniu, może to też być róża i kwiat kwitnącej wiśni. W każdym bądź razie, pachniał fantastycznie.</div>
<div style="text-align: left;">
Wyjęłam książki z plecaka i równo ułożyłam je na mojej części ławki. Złączyłam swoje palce u dłoni i podparłam na nich swoją głowę. Z uśmiechem na ustach, kątem oka spojrzałam na towarzysza. Mam plan. Wiem co dalej. Bardzo mi przykro Harry, lecz twoje dni są policzone. Ale tym razem, nie chcę szybkiego wbicia kłów w szyję i po sprawie. Chcę zabawy. Jego zapach jest zbyt cenny, aby tak po prostu go nie wykorzystać. Nie delektować się nim. Ale aby osiągnąć swój cel, muszę się do niego zbliżyć.</div>
<div style="text-align: left;">
- Harry? Dobrze zapamiętałam? - Spytałam i podniosłam jedną brew do góry.</div>
<div style="text-align: left;">
Nie sądziłam, że granie głupiej tak łatwo mi wyjdzie. W rzeczywistości, absurdalne jest abym zapomniała jakiejkolwiek rzeczy, a co dopiero imienia wybranego. </div>
<div style="text-align: left;">
- Harry Styles. Dziwne, że o to pytasz...nigdy o mnie nie słyszałaś? - Posłał mi niezręczne spojrzenie. </div>
<div style="text-align: left;">
Zdziwiło mnie jego pytanie. Był kimś sławnym, czy za takiego się tylko uważał. Wracając tu, mogłam zagłębić się trochę w dzisiejszą kulturę tego kraju.</div>
<div style="text-align: left;">
- One Direction? Nigdy nie słyszałaś o takim zespole? Myślałem, że znają nas na całym świecie... - Mruknął, widząc mój zdezorientowany wyraz twarzy.</div>
<div style="text-align: left;">
- Wiesz, nie interesuję się zbytnio muzyką. - Odpowiedziałam. </div>
<div style="text-align: left;">
- Panno Anders i Panie Styles! Czy ja Wam czasem nie przeszkadzam? Jeśli chcecie poflirtować, to idźcie na randkę. - Usłyszałam wkurzający głos nauczycielki.</div>
<div style="text-align: left;">
Zauważyłam, że Kędzierzawy zaczerwienił się na jej słowa. Słodko wyglądał oblany gorącym rumieńcem. Miałam wrażenie, że w tym momencie krew w jego policzkach wprost krzyczała do mnie. Jednak jeszcze na to nie pora. </div>
<div style="text-align: left;">
Do końca lekcji starałam się siedzieć spokojnie i niczym się nie rozpraszać. W głowię, kłębił mi się już plan mojego działania. Nie musiałam się martwić, że czegoś nie wyciągnę z lekcji. Przerabiałam ten materiał już z...dużo razy. </div>
<div style="text-align: left;">
Kiedy zadzwonił upragniony przez wiele osób dzwonek, jak to mam w zwyczaju, szybko poderwałam się z miejsca i wyszłam z klasy. Chciałam iść w kierunku sali biologicznej, jednak zwolniłam, kiedy usłyszałam moje imię za plecami. </div>
<div style="text-align: left;">
- Czemu Cię wczoraj nie było na następnych lekcjach? - Zapytał Loczek, kiedy mnie doścignął.</div>
<div style="text-align: left;">
- Coś mi wypadło. - Z moich ust wypadła szybka odpowiedź. </div>
<div style="text-align: left;">
Chłopak nerwowo podrapał się po karku i poprawił swoje bujne loki. Swoją drogą, miał piękne włosy. Ciekawe ile dziewczyn już na nie i swoje zielone oczy uwiódł? Jeśli jest tak jak mówi, i jest jakimś tam bożyszczem nastolatek, to aż się boję.</div>
<div style="text-align: left;">
- A wiesz, bo ja pomyślałem, że może się dziś spotkamy? - Wypowiedział te słowa bardzo cicho. </div>
<div style="text-align: left;">
Popatrzyłam na niego zaskoczona. Czy on właśnie zaprasza śmierć do domu? To jakby powiedział <i>Cześć, możesz mnie zabić! </i>Ten facet nie wie w co się pakuję. Jednak jeśli tak bardzo chcę uprościć i skrócić mój plan, to z wielką chęcią się zgodzę. </div>
<div style="text-align: left;">
- Jasne! Może u Ciebie? </div>
<div style="text-align: left;">
- Daj mi swój numer telefonu, a wyślę Ci swój adres. - Jego usta wykrzywiły się w szerokim uśmiechu, a w policzkach ukazały się uroczę dołeczki. </div>
<div style="text-align: left;">
Błyskawicznie wyciągnęłam telefon z kieszeni moich jasnych jeans'ów i ukazałam na wyświetlaczu dobrze mi znany ciąg cyfr. Styles przepisał go do swojego urządzenia i razem weszliśmy do klasy. Ta lekcja, tak samo jak pozostałe, minęły dość szybko. Około piętnastej wyszłam z budynku szkoły i pognałam do swojego domu. Po drodze dostałam sms z adresem i godziną spotkania. Według mojego zegarka, mam jeszcze dwie godziny. </div>
<div style="text-align: left;">
Jeśli chcę aby wszystko poszło po mojej myśli, muszę zrobić dobre wrażenie na mężczyźnie. Wskoczyłam pod prysznic i szybko się umyłam. Wyszorowałam jeszcze raz zęby i zrobiłam nowy makijaż. Wysuszyłam włosy i ledwo je rozczesałam. Zapomniałam oczywiście, że wampirze kołtuny czeszę się inaczej niż ludzkie. <a href="http://www.faslook.pl/collection/skorzana-2/">Ubrana</a> wyszłam z domu. Mam pięć minut. Jeszcze raz spojrzałam na adres i nagle mnie olśniło. Przecież właśnie na tej ulicy mieszkałam sześćdziesiąt lat temu. Błyskawicznie weszłam w jakąś boczną uliczkę. Ściągnęłam dość niewygodne buty i chwyciłam je za szpilkę w dłoń. Ostatni raz obejrzałam się dookoła. Czysto. Spróbowałam wyczulić jeszcze bardziej wszystkie swoje zmysły i z niebagatelną szybkością ruszyłam przed siebie. Czułam jak wiatr rozwiewa moje włosy i muska moją skórę. Bieganie, to zdecydowanie jedna z przyjemniejszych rzeczy.<br />
Choć moja przechadzka trwała może dwie i pół sekundy, to i tak moje włosy znów przypominały jedną wielką szopę. Założyłam szpilki i spróbowałam doprowadzić fryzurę do normalnego stanu. Wyszłam z zaułka i ponętnym krokiem doszłam do moje celu. Stałam przed wielkim, ciemnym domem, który był otoczony wysokim murem. Niepewnie zadzwoniłam domofonem i naciągnęłam sukienkę ku kolanom. Dosłownie po krótkiej chwili, bramka się otworzyła. Momentalnie nabrałam wewnętrznej siły i weszłam na parcelę. Zanim zdążyłam podejść do drzwi, w progu stanął dobrze zbudowany chłopak z burzą niesfornych ale zarazem seksownych loków na głowie. Ubrany był w ciemne rurki i białą koszulkę z bliżej mi nieznanym nadrukiem. Na to nałożona była czarna marynarka, a jego stopy zdobiły białe, krótkie converse.<br />
- Ładnie wyglądasz. - Usłyszałam na wejściu.<br />
Na moje usta wkroczył uwodzicielskie uśmiech, a oczy przybrały intensywny kolor błękitu. Zmysłowo nachyliłam się w kierunku mężczyzny, tak że moje usta znalazły się parę milimetrów od jego płatka prawego ucha.<br />
- Ty też niczego sobie. - Wyszeptałam zmysłowym głosem i nie czekając na jakiekolwiek zaproszenie, weszłam do środka.<br />
Wystrój domu był dopracowany pod każdym kątem. Widać, że pracowali nad nim najlepsi kreatorzy wnętrz. Usiadłam na środku czarnej, skórzanej kanapy, która idealnie komponowała się z biało-kawowymi ścianami i założyłam nogę na nogę. Przez <i>przypadek </i>skrawek mojej sukienki podwinął się do góry, tym samym odsłaniając większą część mojego uda. Zsunęłam jednego buta z mojej pięty, tak że zwisał delikatnie, podtrzymując się tylko na moich palcach i stóp. Włosy założył na lewe ramie, a moje tęczówki tym razem były soczysto zielone.<br />
- Chciałabyś coś do picia? Sok, woda? - Zapytał Harry, wchodząc wgłąb pomieszczenia.<br />
- A masz czerwone wino?<br />
Czerwone wino, to jedyne co mogę wypić. Smak jest okropny, jednak jego konsystencja i barwa przypomina krew, przez co bardzo ułatwia mi zadanie.<br />
- Zobaczę co da się zrobić. - Mruknął i zniknął za ścianą.<br />
Korzystając z jego nieobecności, wysunęłam kły. Przejechałam językiem po ich ostrzach i wewnętrznie się uśmiechnęłam. W ustach poczułam palący smak wampirzego jadu. Parę kropelek takiej substancji we wnętrzu człowieka i jego organizm zaczyna przeżywać istną wojnę. Każda, nawet najmniejsza komórka traci tchnienie życia i staję się nieśmiertelna, niezniszczalna. Cała transformacja trwa parę godzin. Tak przynajmniej mówiła moja przyjaciółka - Debby. Ona prawie dwadzieścia lat temu przemieniła swojego ukochanego. Ja jeszcze nigdy się tego nie podjęłam i nigdy do takowego wydarzenia nie dojdzie. Może i moim darem jest samokontrola, lecz wątpię aby po przebiciu się przez skórę ofiary, mogłabym przestać. Na koniec tak czy siak, skończyłoby się to śmiercią.<br />
Jest jedna rzecz, która mnie do dziś męczy. A mianowicie, kto mnie przemienił? Pamiętam tylko, że była to kobieta. Jednak reszta pozostaję dla mnie wciąż tajemnicą.<br />
Moje rozmyślania przerwały czyjeś kroki. Szybko schowałam moje narzędzia zbrodni i lekko się uśmiechnęłam. Styles wszedł do salonu z dwoma kieliszkami w dłoniach, które były do połowy wypełnione krwisto czerwoną cieczą. Chłopak podał mi naczynie, a sam usiadł na przeciw mnie. Powoli wzięłam małego łyczka. Poczułam jak nieprzyjemny smak rozchodzi się po moich ustach i spływa w dół gardła. Ze wszystkich sił próbowałam się nie skrzywić. Zmysłowo przygryzłam wargę i wzięłam głęboki wdech. Znów niesamowicie przyjemny aromat podrażnił moje nozdrza. Troszkę szkoda mi Kędzierzawego i jego rodziny. Nie zasługuję na taką śmierć. Lecz trudno...taka jak widać jest kolej rzeczy.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
<b><i><span style="font-size: large;">I'm your <strike>death</strike> love.</span></i></b></div>
<div style="text-align: center;">
<b><i>You shouldn't kiss me. You should </i></b><span style="text-align: left;"><b><i>fear of me.</i></b></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="text-align: left;"><b><i><br /></i></b></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="text-align: left;"><b><i><br /></i></b></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="text-align: left;">~*~</span></div>
<div style="text-align: left;">
I oto rozdział drugi. Mam nadzieję, że chociaż Wam się on spodoba. </div>
<div style="text-align: left;">
Ja chyba jestem takim wampirem ._. O 5 nad ranem kończyłam ten rozdział, jednak ostateczny efekt jest teraz. Dziękuje za wszystkie komentarze! </div>
<div style="text-align: left;">
I jako wielka fanka zmierzchu, wszystko co tylko napiszę, kojarzy mi się z tą książką. Staram się aby to jaknajmniej przypominało tamtą historię, szczególnie że wątek jest inny, lecz jest trudno, kiedy wszędzie widze podobiznę.</div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: large;">Każdy komentarz od osoby, która przeczytała rozdział = Mocny, pokrzepiający kop w tyłek</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: large;"><br /></span></div>
<div style="text-align: left;">
Kocham Was! ♥</div>
<div style="text-align: left;">
~Andżelika </div>
<div style="text-align: center;">
<span style="text-align: left;"><b><i><br /></i></b></span></div>
<div style="text-align: center;">
<b><i><br /></i></b></div>
</div>
Shawtyhttp://www.blogger.com/profile/16900962384283707381noreply@blogger.com49tag:blogger.com,1999:blog-5136706629983329249.post-46470196994565150312013-02-17T07:57:00.000-08:002013-02-17T07:57:44.487-08:00Rozdział Pierwszy<div style="text-align: center;">
<i><span style="color: white;">Swoją drogą, miał chyba najpiękniejsze oczy jakie kiedykolwiek widziałam.</span></i></div>
<br />
<br />
Witaj znów Londynie. Wracam do tego miasta po osiemdziesięciu latach. Troszkę się zmieniło od mojej ostatniej wizyty, lecz nadal jest to to samo kochane miasto. Pochmurne, deszczowe, zimne - Idealne dla mnie. Dziś mój pierwszy dzień w szkole. Tak, chodzę do szkoły. W końcu jestem <i>normalną </i>nastolatką.<br />
<div>
Spakowałam ostatnią książkę do torby i przerzuciłam ją przez ramie. Sekundę później byłam już na zewnątrz. Zapięłam pod szyję moją czerwoną bluzę, aby upodobnić się do reszty mieszkańców. Jestem głodna. Po szkole omotam jakiegoś faceta. Jako wampirzyca mogę żywić się tylko krwią mężczyzn. Teoretycznie mogłabym pić kobiecą, ale praktycznie - Jest okropnie nie smaczna. </div>
<div>
Po piętnastu minutach ślimaczego marszu, dotarłam na miejsce. Pewnym krokiem weszłam do budynku i skierowałam się do gabinetu sekretarki. Po drodze widziałam zazdrosne spojrzenia dziewczyn i rozmarzone facetów, co mnie śmieszyło.<br />
- Dzień dobry. Jestem nową uczennicą. - Zaszczebiotałam miło do starszej kobiety.<br />
Niczym nie wyróżniająca się Pani, spojrzała na mnie znudzonym wzrokiem spod wielkich okularów, które swoją drogą zaraz jej spadną. Powoli zaczęła przeszukiwać gruby stos papierów. Wyciągnęła jeden i nie obdarzając mnie nawet małym uśmiechem, powiedziała.<br />
- Mia Anders jak mniemam.<br />
Energicznie pokiwałam głową na <i>tak </i>i złączyłam swoje chude dłonie. Brunetka otworzyła małym kluczykiem szafkę w swoim biurku i podała mi wielki stos podręczników. Szybko włożyłam je do torby i napotkałam zdziwiony wzrok sekretarki. No tak, dla niej to było ciężkie, a ja tak po prostu sobie je wzięłam. Posłałam jej niewinny uśmieszek i schowałam ręce za plecy.<br />
- Proszę, o to twój podział godzin. - Mruknęła nadal z podejrzanym wyrazem twarzy.<br />
Odebrałam od kobiety małą karteczkę i szybko wyszłam z sekretariatu. Według tego rozpisu, pierwszą mam matematykę w sali 5C. W komplecie dostałam również kod do mojej nowej szafki. Jej numer to 31, a stoję pod numerem 25. Skierowałam się w prawą stronę i wyszukałam swoją własność. Bezproblemowo ją otworzyłam i schowałam tam niepotrzebne książki. Zamknęłam drzwiczki i ruszyłam przed siebie. Po około trzech minutach znalazłam salę matematyczną. Powoli weszłam do środka. Już na progu uderzył mnie piękny zapach czerwonej cieczy. Inny niż wszystkie. Jednak udało mi się zignorować głód i podeszłam do biurka nauczyciela.<br />
- Dzień dobry, jestem nową uczennicą. - Próbowałam mówić przesłodzonym głosem, ale fantastyczna woń znów mnie rozproszyła.<br />
Mężczyzna na oko w wieku trzydziestu pięciu lat, spojrzał na mnie ciekawskimi oczami. Zmarszczki w kącikach oczu i niezauważalne dla normalnego człowieka wory pod dolną wargą mówiły same za siebie.<br />
- Mia Anders? - Zapytał, uważnie lustrując moje ciało. Zauważyłam, że jego wzrok na dłuższą chwilę zatrzymał się na moich piersiach.<br />
- To właśnie ja. - Odpowiedziałam z udawany entuzjazmem.<br />
Brunet odchrząknął i poprawił delikatnie rozwiązany, szary krawat, który nijak nie pasował do kremowej marynarki i czarnych spodni. Widać, że nie ma żony. Żadna kobieta o zdrowych zmysłach nie puściłaby swojego faceta w takim stroju na zewnątrz, narażając się tym samym na upokorzenie swojego imienia publicznie.<br />
- Słuchajcie mnie! - Krzyknął do klasy. - To jest Mia i od teraz jest z Wami w klasie. - Posłałam towarzystwu szeroki uśmiech. - Mam nadzieję, że przyjmiecie ją miło. Proszę, usiądź koło Pana Styles'a. - Ostatnie słowa skierował do mnie.<br />
Skojarzyłam, że chodzi o chłopaka z ciemnymi lokami, który jak na razie nie obdarzył mnie ani jednym spojrzeniem. Siedział w ostatniej ławce koło okna. Po czym poznałam, że chodzi o niego? Tylko on nie miał towarzysza w ławce.<br />
Kierując się przez rozwydrzony tłum, próbowałam wyczuć źródło kuszącego zapachu. Zbliżając się do tyłu klasy, woń nabierała na sile. Podeszłam do mojego teraźniejszego celu i powoli odsunęłam krzesło. Szybko usiadłam na swoim miejscu i otworzyłam torbę. Wyjęłam potrzebny podręcznik i wzięłam pierwszy wdech od parunastu sekund. Mocna, niesamowicie smaczna woń rozpieściła moje nozdrza. Instynktownie obróciłam głowę w kierunku kompana i oblizałam wargi. Po prostu słyszałam jak te litry czerwonej substancji płyną w jego żyłach i proszą mnie o wbicie moich zębów w miodową krtań.<br />
Na szczęście w porę wytrzeźwiałam i skarciłam się w myślach za moje zachowanie. Zacisnęłam dłonie w pięść i otworzyłam podręcznik. Cały materiał znam prawie na pamięć, w końcu przerabiałam go ileś tam razy.<br />
Czułam na sobie wiele par oczu, jednak skutecznie je ignorowałam. Nauczyciel zapisał jakieś równanie na tablicy i zaczął tłumaczyć jego wykonanie. Kątem oka zauważyłam, że chłopak obok mnie otwiera swój zeszyt i zapisuję notatki. Posłusznie poszłam w jego ślady. Chciałam zachować niewzruszoną postawę, jednak ciekawość wygrała. Wciąż moje oczy rejestrowały bruneta, czy też chciałam, czy nie. Głód ściskał moje bezwładne ciało, przez co nie mogłam się skupić. Zabić go, czy zachować? Przecież ten chłopak, to tylko jeden z wielu nastolatków. Chyba nic się niestanie jeśli go zabraknie. Choć z drugiej strony, trochę dziwne jakby tak nagle nie przychodził do szkoły.<br />
W końcu Kędzierzawy podniósł wzrok znad zeszytu i spojrzał na mnie. Widziałam zdziwienie w jego oczach. Swoją drogą, miał chyba najpiękniejsze oczy jakie kiedykolwiek widziałam. Soczysta zieleń w jego tęczówkach zapewne nie jednej dziewczynie zawróciła w głowie. Źrenice nasycone pięknem, uważnie zlustrowały moją posturę. Chłopak przeczesał bujne loki palcami i przybrał uwodzicielski uśmieszek.<br />
- Witaj. - Szepnął.<br />
Powoli odwróciłam głowę w jego stronę i delikatnie się uśmiechnęłam.<br />
- Cześć. - Odpowiedziałam i odgarnęłam błąkający się blond kosmyk, za ucho. <br />
- Jestem Harry, a ty zapewne Mia?<br />
- Tak, Mia. Miło Cię poznać. - Powiedziałam słodkim głosikiem.<br />
Wzięłam głęboki wdech i znów śliczna woń podrażniła mój wyostrzony zmysł węchu. Pragnienie dało o sobie znać, jednak za wszelką cenę chciałam to w sobie stłumić.<br />
W odpowiedzi dostałam szeroki uśmiech od Harry'ego, a w jego policzkach ukazały się uroczę dołeczki. Ładny, szkoda by było go zabić. Ale z drugiej strony, tak ślicznie pachnie.<br />
Usłyszałam dzwonek, oznajmiający koniec lekcji. Szybko wyszłam z klasy i podeszłam do mojej szafki. Wrzuciłam tam wszystkie książki i z hukiem zatrzasnęłam drzwiczki. Zarzuciłam kaptur na głowę i poprawiłam torbę na ramieniu. W pierwszym dniu nie wypada iść na wagary, jednak to jest czerwony alarm. Wolę nie ryzykować, rzuceniem się na któregoś ucznia. Czas zapolować.<br />
Wybiegłam z budynku szkoły i stanęłam na chodniku. Skręciłam w jakieś ciemne uliczki i schowałam niepotrzebną torbę za kontener. Mam nadzieję, że się nie ubrudzi tak bardzo. Podniosłam głowę do góry. Za wysoko aby wdrapać się na budynek i nie zwrócić na siebie uwagi. Bezszelestnie skręciłam w prawo. Po paru sekundach byłam około pięćset metrów dalej. Zauważyłam jakiegoś nastolatka koło klatki schodowej bloku. Ludzkim krokiem podeszłam do faceta i delikatnie dotknęłam jego ramienia. Wzdrygnął się pod wpływem mojego dotyku i odwrócił się w moją stronę. Przybrał chytry uśmieszek i pogłaskał mnie po dłoni.<br />
- Co taka niewinna dziewczynka robi w takim miejscu? - Szepnął i przybliżył swoje usta do mojej obojętnej twarzy.<br />
- Zgubiłam się. - Odpowiedziałam niewinnie.<br />
Chłopak zaśmiał się wrednie i spróbował pociągnąć mnie w ciemny zaułek. Oddałam mu tą satysfakcje i dałam się prowadzić. Niech się cieszy, w końcu to jego ostatnie minuty.<br />
Przyparł mnie do ściany budynku i przejechał nosem po mojej szyi. Jego dłonie wylądowały na moich pośladkach, a ciepły język zaznaczył mokrą ścieżkę wzdłuż dekoltu.<br />
- Mogę Ci pokazać drogę. - Mruknął.<br />
- A ja mogę otworzyć Ci drzwi do nieba. - Warknęłam.<br />
Mocno chwyciłam go za szyję i popchałam na ścianę po przeciwnej stronie. Usłyszałam cichy szczęk kości, spowodowany uderzeniem. Moja ofiara cicho syknęła z bólu.<br />
- Lubię ostre. - Usłyszałam głos przepełniony bólem z jego ust.<br />
- Abyś tylko nie żałował swoich słów. - Spojrzałam mu w brązowe oczy.<br />
Zdecydowanym ruchem przekręciłam jego głowę w bok i wysunęłam swoje kły. Sekundę później, wysysały one ciepłą ciecz z jego organizmu. Czułam jak mężczyzna chcę się wyrwać, jednak z minuty na minute, jego ruchy były coraz słabsze. Kiedy cała krew znalazła się w moim władaniu, odrzuciłam jego puste ciało na ziemie. Oblizałam powoli wargi i spojrzałam na niego z obrzydzeniem. Z całej siły kopnęłam to co z niego zostało w bok. Cielsko uderzyło o metalowy kontener, przez co w przestrzeni usłyszeć można było głośny huk. Ostatni raz obdarzyłam go moim wzrokiem.<br />
- Mówiłam, że otworze Ci drzwi do nieba. - Powiedziałam sama do siebie.<br />
Poprawiłam włosy i dwie sekundy później podnosiłam swoją torbę z zimnej kostki brukowej. Otrzepałam swoją rzecz z brudu. Kierunek dom.<br />
<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
~*~</div>
<div style="text-align: left;">
Mam nadzieję, że Wam się spodoba :) Jeśli ktoś chcę być informowany o rozdziałach, to piszcie w komentarzy swoje twittery ^^</div>
<div style="text-align: left;">
Rozdziały raczej będą się tu pojawiać w weekendy, więc do następnego ♥</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Kocham Was ♥</div>
<div style="text-align: left;">
~Andżelika </div>
<br /></div>
Shawtyhttp://www.blogger.com/profile/16900962384283707381noreply@blogger.com27tag:blogger.com,1999:blog-5136706629983329249.post-82340915938061176872013-02-11T14:52:00.000-08:002013-02-11T14:52:36.398-08:00Prolog<i> Las nocą może jest niebezpieczny, ale za to jaki piękny. Mama wiele razy mówiła mi, żebym nigdy tu nie przychodziła, jednak teraz się zbuntowałam. W końcu mam już piętnaście lat, umiem o siebie zadbać. </i><br />
<div>
<i> Lekki wiaterek rozwiewał moje jasne włosy i delikatnie muskał moją rumianą twarz. Słyszałam cichy szelest liści, spowodowany moim stąpaniem. W powietrzu unosiła się piękna woń natury i tajemniczości. </i></div>
<div>
<i> Nagle poczułam mocniejszy świst powietrza wokół mnie. Moje nozdrza drażniła kwiatowa woń, która przybyła wraz ze zjawiskiem. </i></div>
<div>
<i> Coś szturchnęło moją dłoń. Choć tego nie widziałam, to mogłam przyrzec, że na wierzch wydostała się moja krew. Fala strachu zalała moje ciało. Pewnie mi się zdaję, jednak wole wracać. Zrobiłam jeden krok wstecz i plecami przyległam do drzewa. Mocne palce ścisnęły moje gardło i wbiły paznokcie w skórę. Chciałam krzyczeć, lecz nie mogłam się odezwać.</i></div>
<div>
<i>- Witaj. Czekałam na Ciebie. - Usłyszałam cichy, damski głos, tuż nad moim uchem.</i></div>
<div>
<i>- Co chcesz? - Wychrypiałam.</i></div>
<div>
<i> Nie mogłam złapać oddechy, ponieważ ucisk się wzmacniał. Powoli traciłam wzrok, a wszelkie dźwięki cichły.</i></div>
<div>
<i>- Ciebie. - To ostatnie co słyszałam. </i></div>
<div>
<i> Potem, ból zalał moje ciało. </i></div>
<div>
<i><br /></i></div>
<div>
<i><br /></i></div>
<div>
Choć zdarzyło się to 129 lat temu, ja pamiętam to zdarzenie, jak wczoraj. Ciekawe jakby potoczyło się moje życie, gdybym posłuchała rodzicielki? </div>
<div>
Jestem jak róża. Wabię śmiertelników wyglądem, zapachem, delikatnością aby wbić im moje kolce prosto w serce. Jestem wampirem. </div>
<div>
Pozwolę sobie opowiedzieć o mojej osobie, a raczej moich cechach. Moja skóra jest miękka i ciepła, lecz w rzeczywistości niezniszczalna. Mój głos jest jak najpiękniejsza melodia grana osobiście przez Apolla. Moje oczy potrafią zmieniać kolor, aby przyciągnąć uwagę ofiary. Potrafię podnosić samochody jedną ręką, przebiec mile w parę sekund, poruszać się bezszelestnie. Kiedy promienie słoneczne muskają moją skórę, kły się pokazują. Dlatego wolę zacienione miejsca. Każdy wampir ma dwa <i>dary. </i>Jak na razie odkryłam tylko jeden, ponieważ jestem jeszcze młoda. Co to jest? Samokontrola. Moi bracia i siostry nie potrafią na dłuższą metę żyć w śród ludzi. Mnie to nie dotyczy.<br />
Jestem Mia i myślałam, że nic nie może mnie zniszczyć. Z czasem przekonałam się, jak bardzo się myliłam.</div>
Shawtyhttp://www.blogger.com/profile/16900962384283707381noreply@blogger.com16tag:blogger.com,1999:blog-5136706629983329249.post-41850642481218099422013-02-11T10:54:00.002-08:002013-02-11T11:52:15.705-08:00Bohaterowie <div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiejrQPV-HrLfLtpy_EPx_hAozC2fwyMpYceS494mQbFTVRcLCeXxDaK_0vgQzIhNbRaFFZ1HdKkwQ7LD6Yj23vrU2NqRxwL1IpZycfOQb8QEI67_RmPU7tHTLDaOEEqmfxUTJiMKxWvew/s1600/Hungarian+supermodel+Barbara+Palvin+iPad+wallpapers+1024x1024+(04).jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiejrQPV-HrLfLtpy_EPx_hAozC2fwyMpYceS494mQbFTVRcLCeXxDaK_0vgQzIhNbRaFFZ1HdKkwQ7LD6Yj23vrU2NqRxwL1IpZycfOQb8QEI67_RmPU7tHTLDaOEEqmfxUTJiMKxWvew/s320/Hungarian+supermodel+Barbara+Palvin+iPad+wallpapers+1024x1024+(04).jpg" width="320" /></a></div>
<span style="font-size: x-large;"><br /></span>
<br />
<div style="text-align: center;">
<span style="color: #444444; font-size: x-large;"><b>Mia Anders</b></span></div>
<div style="text-align: center;">
ur. 13.06.1869</div>
<div style="text-align: center;">
<i>Zaufaj mi. Nic Ci nie zrobię...a nie. Żartowałam. </i><br />
<i><br /></i>
<i><br /></i>
<i><br /></i>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh1CLQcJFExs_3nnHcgFj5NIAbt8G50EJGtNc9SSLJ1eqa_5b0PeFwgET7Ml83T00qGBlf0-XaLSXTtFmi1O6CbGcuJjs0NTNNwXtBC3JfzIqhou7C6TtHmw2QO95DQHfOpsZ-YFSAWluc/s1600/tumblr_mdhir4cTBx1rxaqp6o1_500+(2).jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="400" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh1CLQcJFExs_3nnHcgFj5NIAbt8G50EJGtNc9SSLJ1eqa_5b0PeFwgET7Ml83T00qGBlf0-XaLSXTtFmi1O6CbGcuJjs0NTNNwXtBC3JfzIqhou7C6TtHmw2QO95DQHfOpsZ-YFSAWluc/s400/tumblr_mdhir4cTBx1rxaqp6o1_500+(2).jpg" width="342" /></a></div>
<i><br /></i>
<i><br /></i>
<span style="color: #444444; font-size: x-large;"><b>Harry Styles</b></span><br />
ur. 1.02.1994<br />
<i>Jeśli chcesz mnie skrzywdzić, to proszę.</i><br />
<i> Jestem gotów się poświęcić, jeśli Cię to uszczęśliwi.</i><br />
<i><br /></i>
<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhmf5rU42HPnjyNJJ4NXyW1iQwYOOcRaIDY9xMbJ0UGkRVa3X7nRWzAHboJlAIgxQKJiiMOSS7P3L1i85qGC9BBBemofi4l3_xR24ZkzLmBYdyYcHe8i9PGMKcFT3IYqWc1kYcB3TdhfAU/s1600/25b8e36de494def4374d79be66eab767_large.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhmf5rU42HPnjyNJJ4NXyW1iQwYOOcRaIDY9xMbJ0UGkRVa3X7nRWzAHboJlAIgxQKJiiMOSS7P3L1i85qGC9BBBemofi4l3_xR24ZkzLmBYdyYcHe8i9PGMKcFT3IYqWc1kYcB3TdhfAU/s320/25b8e36de494def4374d79be66eab767_large.jpg" width="313" /></a></div>
<br />
<br />
<span style="color: #444444; font-size: x-large;"><b>Realsy Quid</b></span><br />
ur. 9.12.1799<br />
<i>Ja nie rozumiem tej idiotki.</i><br />
<i>Przecież to tylko człowiek...</i><br />
<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhSj26EZrhRUK3FUXXRBD7Mw789yMrqu7rYY-OhwuQ-z9IkQ49EvNrLbCIXjJDDobMdaP6W3SmfPNuDENzkzqCMKSnUOYOZEnmLLRT45ym_JR8SEcGjKbg54_07e6jEun4_NT3Nb_p-_nQ/s1600/tumblr_mhh7tsz15J1s2e56eo1_500_large.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="400" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhSj26EZrhRUK3FUXXRBD7Mw789yMrqu7rYY-OhwuQ-z9IkQ49EvNrLbCIXjJDDobMdaP6W3SmfPNuDENzkzqCMKSnUOYOZEnmLLRT45ym_JR8SEcGjKbg54_07e6jEun4_NT3Nb_p-_nQ/s400/tumblr_mhh7tsz15J1s2e56eo1_500_large.jpg" width="266" /></a></div>
<br />
<br />
<span style="color: #444444; font-size: x-large;"><b>Debby Theat</b></span><br />
ur. 25.07.1850<br />
<i>To szalone! </i><br />
<i>Wchodzę w to!</i><br />
<span style="color: #444444; font-size: x-large;"><b><br /></b></span></div>
Shawtyhttp://www.blogger.com/profile/16900962384283707381noreply@blogger.com2